sobota, 7 stycznia 2012

Koty to "czyścioszki" czyli jak nauczyć kota korzystać z kuwety.

 Ha to nie taka prosta sprawa. Jedne osobniki już same od małego kociaka znają się na rzeczy a inne niestety nie. Na szczęście natura obdarzyła większość kotów "załatwiania się" w konkretnych miejscach i warunkach. Otóż po pierwsze kot musi mieć możliwość zagrzebania tego, co zrobił. Jest to u nich odruch pozwalający maskować własny zapach podczas polowania lub zwiedzania terenu. Zauważyliście ten odruch, poobserwujcie swojego kota- jeżeli coś się rozleje, a zapach mu nie pasuje, będzie zagrzebywał łapką. Dzięki temu, jeżeli damy kotu, zwłaszcza małemu, możliwość korzystania z piasku, zrobi co trzeba. 
Inną sprawą, jest sprawa  podściółki. Nasz kot otrzymuje zazwyczaj zwykły żwirek lub drzewny, dobrze się w nim czuje, a najlepiej czuje się ze żwirkiem zapachowym ( lawendowy) drobnoziarnistym typu Benek. Oj kiedy był mały sprawa nie wyglądała różowo, najpierw nie chciał zaakceptować kuwety, później miejsca gdzie stoi kuweta. Kuwetę regularnie sprzątamy, z Madzią mamy ustalone, sprzątamy zawsze kiedy nasika lub zrobi "coś grubszego", wg zasady-. jeżeli "Maryla" uzna kuwetę za brudną, będzie szukał innych, czystych miejsc. Kuwetę powinniśmy też w miarę regularnie myć. Wymiana całego żwirku raz na tydzień, oczywiście łącznie z umyciem kuwety pozwoli pozbyć się ewentualnych zapachów. Niektóre koty potrzebują więcej prywatności niż inne - załatwiają się tylko, jeżeli są same w łazience, przerywają i uciekają speszone, jeżeli ktoś przypadkiem im przeszkodzi. I ten mały drań do tych kotów należy- kiedy uczyliśmy go czystości to kuwetka (mała bo mały kotek) chodziła za nim po mieszkaniu i hi,hi piasek też się nie podobał. W końcu wpadłam na pomysł zakupiłam normalna kuwetę, postawiłam koło WC, nasypałam żwirek i proszę, kot sam znalazł drogę- należny pamiętać aby uchylić drzwi do toalety- to nasz rodzina opanowała szybko. Ale ile kątów "naznaczył", a ponieważ sytuacja się  "z obsikiwaniem" (znaczeniem terenu) powtarzała się,  więc został wykastrowany.
Zdarza się, że takie zachowanie nawraca nagle, nawet u wykastrowanych kocurów po wielu latach przerwy, a wiąże się to z silnym stresem, przeżywanym przez zwierzątko, a tym samym i potrzebą stworzenia sobie bezpiecznego, "własnego" kąta na świecie. I tak też miewa nasz kot, wybaczamy mu. I wiecie co zauważyłam- koty mają hm- dziwny zegar biologiczny, nie wiem instynkt, otóż "sikanie po kątach" zaczęło się na dwa tygodnie przed Sylwestrem. Teraz sobie uzmysłowiłam- czyżby czuł instynktownie ten "czas wybuchów sztucznych ogni". Dziwne prawda- a nasz kocio panicznie się boi tych wystrzałów i jest bardzo zestresowany o czym napisałam w SYLWESTER ZE ZWIERZĄTKIEM.
Ale co z kotami, które z jakiegoś powodu nie posiadają tego odruchu?
Wówczas należy kota traktować tak jak młodego psa - pokazać mu, że istnieją o wiele lepsze miejsca na załatwianie się. W momencie, gdy tylko natrafimy na kota szykującego się do pobrudzenia nam pościeli lub leżącego na ziemi, koca natychmiast łapiemy go i bezzwłocznie niesiemy do kuwety. Najłatwiej osiągnąć to oczywiście z kotami młodymi. Te starsze na ogół będą upewniały się, że nie ma nas w pobliżu.
Pamiętajcie;
- kuweta musi być normalnych rozmiarów, umieszczona w intymnym miejscu,
- często myta i sprzątana (aby ułatwić sprzątanie, na stanie jest łopatka do piasku oraz kosz z workiem na śmieci- szybko, łatwo i przyjemnie,
- żwirek mało ulepszany, koty nie zawsze lubią szlachetne- wiadomo instynkt.


Pozdrawia i życzę sukcesów.







czwartek, 5 stycznia 2012

Koty to dar.

Odpowiedzialność za zwierzątko!!!!!!!!

Witam miłośników kotków, dlaczego dzisiaj wybrałam temat odpowiedzialność za zwierzątko- hm z prostego powodu "on też czuje", każde zwierzątko "czuje" ale nie potrafi mówić i dzięki Bogu, bo gdyby potrafiło to opowiedziałoby wiele. Każdy kto zna swoje zwierzątko obcuje z nim na co dzień, wie jakie gesty, zachowania, miauczenia lub inne śmieszne głoski, lizanie, ocieranie, zabawa -wie co oznaczają. I powiem wam- nie uwierzycie - "nie lubiłam kotów" zawsze wydawały mi się fałszywe, lecz odkąd nasz Rudzielec do nas trafił- zaczęłam poznawać koty. Hi,hi nie było łatwo mąż przeciwko, ja nie lubię kotów ale ten maluszek skoro do nas trafił- znaczy ma żyć - "stopniały " nasze serca i został.!!!!!

Wyrósł na pięknego kota, a my go pokochaliśmy. Natomiast ja stanowczo stwierdzam, że kot może nie reaguje tak żywo jak pies ale koty to bardzo mądre zwierzęta i są wspaniałymi przyjaciółmi- choć ogromni, obrzydliwi, bez pardonu - indywidualiści- hi,hi, lecz kto pozna koty i pokocha, nie wyobraża sobie bez nich życia.
I na potwierdzenie moich przemyśleń artykuł:

 Koty - dar, który odrzucono

Była wietrzna, październikowa noc. To moja żona usłyszała poprzez wiatr głośne, rozpaczliwe zawodzenie...
Na konarze drzewa, które w panujących warunkach było drzewem z horroru, kulił się mały kot. Bardzo mały. Wyrzutek. Ofiara człowieka cywilizowanego.
- Wiesz, że nie możemy go wziąć - powiedziałem do żony.
- Sam nie wierzysz w to, co mówisz - odparła.
Sam nie wierzyłem w to, co mówię.
Zdjąłem kota z drzewa. Nie czułem się herosem marvelowskim, powiadam Wam jednak: jest to akt mistyczny, wnoszący energię radości i połączenia z wszechświatem. Dobrze jest uczynić taki krok. Dobrze jest powiedzieć sobie: chłopie, jesteś dobrym człowiekiem.Kota wzięliśmy i nazwaliśmy Mela. Nigdy nie zapomnę rozczulającego widoku, jakim było całe nieomal ciało kota zagłębione w kubeczku z maślanką. Pierwszy posiłek ocalonego.
Żona była w ciąży. Nie czekaliśmy długo na głosy życzliwych.
- Niebezpieczeństwo dla dziecka - brzmiał wyrok.
Pobrzmiewał mi średniowieczem.

Rok później Mela przybiegała na każdy jęk czy płacz Jakuba. Nie po to, by atakować, jak to zapowiadali niektórzy wieszcze. Kładła się przy nim i leczyła.Owszem, oto jest Dar, moi drodzy. Dar Sił Wyższych. Koty leczą dzięki wibracjom oraz specyfice swojego pola elektromagnetycznego. Jak zapewne wszyscy wiecie, pole elektromagnetyczne posiada każde ciało ożywione i nieożywione tego świata. Pola te oczywiście wpływają na siebie nazwajem. Mieć kota znaczy mieć profity. Jest to bowiem unikalne na całym świecie zwierzę. Dziś, gdy żyjemy w gąszczu okablowania, pod ciężkim baldachimem promieniowania telefonów, telewizorów, komputerów i wszelkich gniazd elektrycznych - co znacząco zwiększa zagrożenie rakiem mózgu - dobrze jest mieć kota. Ten boży posłaniec zadziwia skłonnością do ładowania się w epicentrum wspomnianego promieniowania. Wchodzi w kable, tuli się do komputera, śpi na telewizorze. Ano tak, moi drodzy. Ściąga na siebie promieniowanie, ujmując tego cywilizacyjnego nieszczęścia istotom dzielącym z nim dom. Ludziom.

Nie jest oczywiście kot samobójcą ani szaleńcem. Zresztą siły psychicznej niejeden człowiek mógłby akurat kotom pozazdrościć. Kotu promieniowanie elektromagnetyczne służą, co jest osobliwością, wszak nie jedyną, jaką Natura stworzyła. Kot jest odpromiennikiem. I cennym informatorem - nawet żyłę wodną zlokalizuje i na niej przysiądzie. Czego my nie róbmy.

Kot leczy. Gdziekolwiek siądzie kot na Twoim Ciele, nie zrzucaj go, człowieku, lecz dziękuj za leczniczy zabieg. Kot wypowiada walkę komórkom rakowym, schorzeniom, stłuczeniom, nadwyrężeniom i chorobom. Wibracje kota - tak, myślę tu o tych słodkich mruczankach - przyspieszają leczenie złamanej kości o ponad 30%. To nie cud. To Dar.

Który zdaje się być odrzuconym przez tak wielu. Małostkowi, ograniczeni duchem i sercem ludzie nie tylko nie widzą tego daru. Oni ten dar zwalczają. Szykanują. Szerzą jadowitą herezję na temat kotów, "stworzeń zbuntowanych i chorobotwórczych".
Żałosnym ten, co odrzuca dar boży.
Dlaczego tak rzadko patrzymy wstecz? Historia jest żywa. Należy czytać ją nie jak relikt, lecz jak księgę życia. Dlaczego tak niewielu dzisiejszych ludzi zastanawia się, co sprawiało, że Egipcjanie hołubili wręcz koty?
No przecież nie dla urody!Choć i ta zadziwia.

Koty leczą. Koty strzegą progów domu przed zmorami i poltergeistami. Przed złą energią gości - a często ją wnoszą!Nawet dobrzy znajomi...
Mahomet oderwał kiedyś rękaw swojej szaty. Nie w przypływie złości czy fanaberii. Nie chciał obudzić kota, który na rękawie spał.
Szata jest tylko materią. Miłość i opieka kota są za to bezcenne.
Nawet, jeśli odrzucić cały ów ezoteryzm kotów, tę mistyczną otoczkę cudownych tych stworzeń, wciąż pozostaje powód, by je szanować, adorować, podziwiać. Przecież urzekają gimnastyczną doskonałością. Wdziękiem. Tajemniczością swej wizji świata.

Autonomią.

Tak właśnie, autonomią. Psy kochamy za bezgraniczne oddanie niewiele oddalone od służalczości. Sam kocham za to psy. Koty zaś budzą mój szacunek i fascynację jako istoty decydujące. Decydują o własnych krokach i często tylko od nich zależy, kiedy i jak długo odwzajemnią pieszczoty z właścicielem.
Przepraszam: nie z właścicielem. Ze współtowarzyszem przestrzeni.Ale przecież przychodzą. Przytulają się, patrzą nam w oczy. Inspirują. Leczą. Chronią. Kochają.

Koty to DAR.
Kochajmy je.

http://www.eioba.pl/a/3168/koty-dar-ktory-odrzucono">Koty - dar, który odrzucono</a></noscript>

wtorek, 3 stycznia 2012

"Rudy po prostu rudy jak lisia skórka latem"

Oto kolor naszego "pluszatka" - prawda, że piękny. Często się zastanawiamy z Madzią jak to jest i dlaczego, koty też bywają rude i skąd mają taką maść i ubarwienie. Hi,hi gdyby chcieć nazwać ten kolor i maść- to znalazłam w podręczniku określenie- kot europejski rudy pręgowany i "bankwo"  jest kocurem. A skąd taki kolor  to oczywiste - to sprawa genów tak jak i u człowieka. Czy osobniki o rudym futrze to złośniki hi,hi trudno powiedzieć - ale hm nasz kot, na pewno do potulnych !!!!!!!!!! nie należy, oj potrafi pokazać pazury i nie raz, walczy z Madzią o ostanie zdanie w sporze np. położy się na upatrzone miejsce- hi,hi zazwyczaj  (kocia natura) na wyjściowe, a najlepiej na czarne ubranie. Kiedy Madzia próbuje go przesunąć ksyka (tak to określamy lub warczy mówiąc inaczej) i oczywiście łapa przednia i pac!!! uderzenie. No cóż czas na następny ruch ze strony Madzi -  zdejmuje go z ubrania i stawia na podłogę, ale Maryla nie daruje usiądzie na zadeczku, chwila koncentracji i rzut do stawu skokowego Madzi robiąc "rowerek" tzn. owija się wokół kostki a pazury służą za szpony, które wbija w skórę i to Madzia woła o ratunek. Hi,hi mnie to też dotyczy, znając jego naturę ( koty to ogromni indywidualiści) obchodzimy się z nim stanowczo- za taki wyczyn obowiązkowo kota karcimy i niestety jeżeli już bardzo "przegina" kapeć jest pomocny- wówczas się wycofuje, kuli uczy i majestatycznie odchodzi.
Czy to natura rudego kota nie, to indywidualista i jak mawiamy "chodzi własnymi ścieżkami" i trzeba zwierzę bardzo dobrze poznać aby nastąpiła "symbioza" jak określam- bo przecież to tylko zwierzątko, zależne od nas.

Zapraszam do przeczytania artykułu o rudzielcach. Pozdrawiam.

Rude kocury i kotki tricolorki.

Kotka tricolor - szylkretowa. Wszyscy kociarze wiedzą, że jeśli kot jest całkiem rudy, właściwie nie trzeba zaglądać mu pod ogon - wiadomo, że to kocur. Jeżeli natomiast na kocie występują kolorowe łaty w trzech kolorach (tzw. umaszczenie tricolor) sprawa wygląda podobnie - najprawdopodobniej jest to kotka. Skąd się wzięła ta zasada? Czy zawsze się sprawdza? Czy bywają rude kotki i trzykolorowe kocury?
Co jest odpowiedzialne za kolor futra? Oczywiście geny. U kotów płeć powstaje w identyczny sposób, jak u innych ssaków (czyli dokładnie tak, jak u ludzi). Samice posiadają dwa chromosomy X, samce jeden chromosom X i jeden Y. Młody kot płci żeńskiej otrzymuje jeden chromosom X od matki i jeden chromosom X od ojca. Kociak płci męskiej od matki otrzymuje któryś z chromosomów X, od ojca zaś chromosom Y.
Kotka tricolor - calicoGen odpowiedzialny za kolor rudy znajduje się w jednym z chromosomów X. Geny odpowiedzialne za kolor biały i czarny - w drugim chromosomie X. Nazywa się to mozaikowym występowaniem genów. U kotek co prawda jeden z chromosomów X jest skondensowany i nieużywany, jednak część komórek odpowiedzialnych za kolor futra nosi ślady jednego z chromosomów X, a inne - drugiego X. W takich przypadkach futerko kota jest trójkolorowe. Jest to możliwe wyłącznie u kotek, gdyż kocury posiadają tylko jeden chromosom X. W niezwykle rzadkich przypadkach dochodzi do podwojenia liczby chromosomów X w kariotypie kocura (wówczas posiada on chromosomy XXY). Taki kocur może być tricolorem, ale z pewnością będzie bezpłodny. U mężczyzn takie podwojenie chromosomu X nosi nazwę zespołu Klinefeltera i jest nieuleczalną chorobą genetyczną.
Rudy kocur, jak już ustaliliśmy, gen odpowiedzialny za kolor rudy mieści się w chromosomie X. Jeżeli rudy gen znajdzie się w chromosomie X kocura, jako gen dominujący spowoduje, że kocur będzie rudy, bez względu na występowanie genów jakichkolwiek innych kolorów w tym samym chromosomie. Rudy kocur rudy gen w chromosomie X przekaże wszystkim swoim córkom, ale synom już nie (męscy potomkowie otrzymują od ojca chromosom Y bez genów odpowiedzialnych za kolory). Aby kotka urodziła się z rudym futerkiem, musi otrzymać rude geny zarówno od ojca, jak i od matki. Teoretycznie jest więc możliwe, aby żeńskie potomstwo rudego kocura i kotki tricolor było całkiem rude. W przypadku rudego kocura i rudej kotki potomstwo na pewno będzie rude. Takie przypadki nie zdarzają się często, dlatego większość rudasów to jednak koty płci męskiej. W tym przypadku wystarczy, by ruda lub trzykolorowa kotka sparzyła się z kocurem jakiejkolwiek maści, o młode kocurki mają szanse odziedziczyć po niej chromosom X z dominującym rudym genem.
Rude koty to koty wyjątkowe, bo nie łatwo je zdobyć, gdyż to natura decyduje o tym czy pojawi się na świecie wyjątkowy rudzielec. Miłośnicy rudzielców! Nie czekajcie, nie wahajcie się, lecz szukajcie pięknych rudych kociaków. 

Encyklopedia Zwierząt - Euroanimal.eu
autor: Kamila, MaWi A.I.